www.pifactory.fora.pl

Araneus

Wychodzę i przystaję na chwilę patrząc na opętanego Kachimiego tnącego bezsensownie zombie. Po minucie oglądania, ruszam chwiejnym krokiem do windy i staję koło Rywcia.

Rywciu

Ah co z niego za szaleniec, bez sensu takie tnięcie, lepiej to robić z gracją, ale cóż, każdy robi jak mu się podoba
Wyciągam swoje dwa pistolety i pakuję w zombiech ołowiem z gracją

Araneus

Patrzę jak obaj moi sąsiedzi zabijają zombiaki. Naciskam tylko przycisk zjazdu windą na parter i czekam, aż tam zjedzie.

Rywciu

Gdy widzę że ich coraz więcej przybywa, a nie coraz mniej, (jadę z Araneusem windą bądź wciskam przycisk i czekam na windę po czym jadę na dół)

Kachimi

Ja również czekam na windę i wsiadam do niej czym prędzej tnąc skurwysynów na kawałki.

Anonim

Sprezyn:
Komórka jest martwa, ale na całe szczęście nie jest zombiakiem. Sieć padła. W końcu pojawiłeś się w garażach podziemnych, a tam sześciu zombie idzie w twoim kierunku. Spośród zwykłych zombiaków wyróżnia się jeden, który jest nagą kobietą ze strap-on dildo. Jest i była za życia brzydka.

Araneus, Rywcio (i Kachimi):
Staliście i czekaliście na windę, która jednak dopiero dojechała do garażu, gdy wciskaliście przycisk. Fale zombie przychodzą schodami, a Kachimi je tnie niestety wy również oberwaliście laserami i szurikenami - Araneus ma wbity szuriken w lewy pośladek, a Rywcio stracił prawe ucho i ma ciekawą fryzurę od lasera.

Rywciu

Ałłłłłłłłć! Ochu*ałeś?! Umiesz się tym posługiwać trochę bardziej uważnie?
Jeśli fala zombie wciąż nadchodzi strzelam do nich z pistoletów, jak są blisko tnę ich mieczem

sprezyn

Przedzieram sie przez wszystkie zombiaki, kopiąc ich lub uderzając moim najcenniejszym laptopem Sad

, żeby tylko dotrzeć do auta. Po drodzę staram się wyłapać dildo i waląc tym dildo w twarz tej brzydkiej-kobiety-zombi. Jak już będę w samochodzie, zamykam się na klucz od środka, przeskakuję na tylnie siedzenie i odchylam oparcie zeby siegnac po stuff, biorę bongo i spalam na raz grama zioła. Jak spalę biorę jakieś strzykawy z jakims narko i wsadzam do kieszeni, do pozniejszego uzycia na zombiakow. Amfe wciagam nosem i jade pod drzwi windy i czekam na sasiadow. Po drodze rozjezdzam paru zombi.

Araneus

Kurde, weź trochę spoważniej. Mówię do Kachimiego. Widząc jak moi kompanii trudzą się z falami zombie. Wyciągam jedną bombę odpycham sąsiadów na bok i pierwszemu lepszemu zombiakowi przyklejam bombę na brzuch, po czym wymierzam mu celnego kopa tak by spadł ze schodów na inne zombie. Ładunek wybuchowy nastawiłem na 30 sekund. Czekam na windę. Wyciągam sobie shuriken.

Anonim

Araneus:
Które drzwi?

Araneus

Już żadne ;]

Kachimi

Robię co mogę dziewczęta... Nie płakać tylko wołać windę. Mówię szybko.

Anonim

Sprezyn:
Problem polega na tym, że gdy sięgnąłeś dildo to był to twój największy błąd w życiu, bo to strap-on dildo. Pociągnąłeś za sztucznego penisa i sprawiłeś, że zombiak się na ciebie przewrócił. Udało ci się sprawić, że nie ugryzła cię, ale czujesz się... niezbyt dobrze czując jak dildo obija ci jaja. Tym czasem reszta zombiaków się zbliża, bo laptopem to tylko dwóch załatwiłeś. Sad

Araneus, Rywcio, Kachimi:
Zombiaki sobie spokojnie wchodzą jakby się przesuwali w kolejce po świeże mięso (no właściwie to tak jest, niektórzy z nich to nawet ślinią się), ale wy na górze ich tniecie, rąbiecie, rżniecie i ogółem zrzucacie ich na tych, którzy są niżej. A ci niżej przenoszą szczątki jak gdyby to był jakiś fagas, który rzuca się ze sceny na koncercie i liczy, że się go złapie i przeniesie na rękach. W każdym razie Araneus przykleił bombę do jednego i pchnął go. Tamten przeżył i teraz jest deptany przez swoich kumpli jakoś tak około... dziesięć schodków od was. Bombki te są odrobinę mocniejsze. Jeden z żuli, który czasem sypiał na balkonie piętra przyszedł do was i gdy zobaczył jak ładnie umieściliście bombę pokazał wam "ok" i powiedział: Jest zajebiście! Trzyma drzwi klatki schodowej jakbyście chcieli się cofnąć, ale akurat otworzyły się drzwi do windy. Jedziecie windą czy cofacie się na swoje piętro?

Araneus

Wskakuję do windy.

Kachimi

Ja też do windy. Smile