www.pifactory.fora.pl

Rywciu

Godzina około 18 czasu letniego

Michael Connor
Wędrowałeś z punktu do punktu, nie spotkałeś żywej duszy. Postanowiłeś się przeczekać w pobliskim kościele, wydawało Ci się że jest tam dość spokojnie aby odpocząć. Gdy wszedłeś do kościoła, zabarykadowałeś drzwi od środka ławkami. Przed Tobą było długie przejście pomiędzy ławkami i ołtarz na samym końcu kościoła. Właśnie usłyszałeś jak ktoś wszedł do zakrystii.

Bolesław Chodkiewicz
Uciekając pomiędzy budynkami przed hordą zombie, dobiegłeś pod stary kościół, mając nadzieję że drzwi do zakrystii są otwarte, nacisnąłeś na klamkę i wbiegłeś do środka zasapany, zamknąłeś drzwi, lecz usłyszałeś jakiś ruch w głównej części kościoła.

James Knowles
Wraz ze swoimi kumplami zabarykadowaliście się w waszym warsztacie. Widzisz jak jeden z twoim kumpli siedzi w rogu przestraszony z kluczem francuskim, a drugi pyta
> Eric - James chcesz może piwo? Gregorego nie będę pytał, bo ze strachu już nie wie nawet co to piwo

Araneus

Michael Connor
Wyciągam nóż i ruszam po cichu w stronę zakrystii.

Gabo

Bolesław Chodkiewicz

Wbiegam tam z tasakiem gotowym do zadania ciosu.

Rywciu

Michael Connor
Twoje wyszkolenie wojskowe pozwoliło Ci na skradanie się w stronę zakrystii tak aby ewentualny wróg Cię nie zauważył. Schowany, widzisz jak z zakrystii wybiega dość duży facet, ubrany w fartuch rzeźnicki i gogle oraz z tasakiem w ręku, nie jesteś do końca w stanie rozróżnić czy to zombie czy człowiek, jesteś trochę za daleko.

Bolesław Chodkiewicz
Wybiegasz z zakrystii z tasakiem gotowym do użycia, ale gdy wbiegasz do głównej części kościoła nikogo nie widzisz

Araneus

Michael Connor
hmm.. tylko jeden, pojedynczy zombie jest nieszkodliwy, a jeśli to człowiek... myślę sobie. Po cichu wyciągam pistolet z kabury, a w prawej ręce trzymam nóż. Wychodzę z ukrycia i celuję do istoty, mając nóż w pogotowi. Stać! kto idzie?.

Gabo

Bolesław Chodkiewicz

Człowiek słyszę, że też się tu schowałeś. Niezły z ciebie twardziel skoro przeżyłeś sam aż tyle.

Looka

James Knowles

Odmawiam i mówię :

Muszę zostać trzeźwy w razie ataku

Rywciu

Michael Connor
Widzisz człowieka który wygląda Ci na pracownika rzeźni. Gdy wasze słowa ucichły usłyszałeś jak coś lub ktoś poruszył się w konfesjonale

James Knowles
> Eric - Jak sobie chcecie, ja tam idę wypić sobie zimniutkie piwko
Eric oddala się w stronę kuchni. Natomiast Gregory siedzi w kącie, jest bardzo zdenerwowany

Araneus

Micheal Connor
Nie ruszaj się mówię do niego (oczywiście jestem ubrany w mundur). Powoli ruszam w stronę konfesjonału i chowam pistolet. Chwytam nóż tak by móc nim rzucić w przeciwnika.

Looka

Podchodzę do Gregorego i staram się jakoś go pocieszyć

Gabo

Bolesław Chodkiewicz

Dobra, nigdzie się nie wybieram idź sobie i sprawdź to

Rywciu

Micheal Connor
Podchodzisz do konfesjonału powoli, przygotowany do ataku. Gdy jesteś już blisko, łapiesz delikatnie za drzwiczki, otwierasz z impetem. Ujrzałeś w środku księdza który jest skulony i ma wyciągnięty w Twoją stronę krzyżyk
> Ksiądz - Akysz Szatanie! Odejdź ode mnie nieczysta istoto!

Bolesław Chodkiewicz
Stoisz w miejscu i oglądasz jak żołnierz skrada się do konfesjonału i gdy otwiera
drzwi, słyszysz krzyki "Akysz Szatanie! Odejdź ode mnie nieczysta istoto!"

James Knowles
Starasz się jakoś pocieszyć swojego kolegę, lecz widzisz że do niego nic nie dociera. Po chwili jednak słyszysz jak Eric Cię woła
> Eric - James! Możesz tu przyjść na chwilkę? Tak szybko?

Gabo

Bolesław Chodkiewicz

JESTEŚMY ŻYWI!!!!! wydzieram się

Araneus

Cicho uspokój się. Mówię do księdza, po czym zwracam się do rzeźnika. Zamknij się, chcesz by nas usłyszały. Ponownie wracam do księdza. Jak się nazywasz i ile tu siedzisz, czy są tu jakieś zapasy żywności?

Looka

Podchodzę szybko do Erica i pytam się o co chodzi